Nasza ponad pięcioletnia córka Ania była dziś na imprezie urodzinowej koleżanki.
Przed imprezą Ania mówiła mi, że ma być na tej imprezie malowanie paznokci jako jedna z „atrakcji”.
Nie bardzo mi się to podobało, bo uznaję zabawę rozpuszczalnikami, łączenie tego z „pięknem” i elementem dziewczęcości oraz z przysłowiowym „dbaniem o siebie” jako niezrozumiałe, zbędne – a co do dbania o siebie – absurdalne, a już u tak małych dzieci tylko absurdalne (duży niech myśli za siebie, małemu poprzez m.in. „nawyki kulturowe” wiele Osób wkłada sporo bzdetów do głowy) ale… nic.
Jak będzie starsza – będzie decydowała za Siebie, zrobi z informacjami jakie dostaje co będzie chciała, mogła i potrafiła i będzie to jej sprawa….
Na imprezie były cztery dziewczynki i jeden chłopiec (reszta chora) i były super zabawy z laserami, przez które trzeba przejść bez naruszenia ich promieni, zabawy w ciemnościach z fluorescencyjnymi substancjami – między innymi malowanie paznokci fluorescencyjnym lakierem. Ania pozwoliła sobie pomalować paznokcie, podjęła decyzję własną.
Wracając do domu:
A: Zobacz ten lakier się świeci przy odpowiednim świetle.
Ja: Wiem Aniu.
A: Ale mówiłaś żebym nie malowała paznokci, a ja sobie pomalowałam.
Ja: Właśnie, tak mówiłam i co teraz z tym zrobimy, że zrobiłaś po swojemu?
Piter: Właśnie? Obcinamy paluszki….
Śmiech Wszystkich.
Ja: A Ignacy też sobie pomalował paznokcie?
A: Nie.
Ja: Wiesz dlaczego?
A: Chyba większość Ludzi myśli, że pewne rzeczy mogą robić tylko dziewczynki, a pewne tylko chłopcy. I łączą te czynności z dziewczynkami lub chłopcami.
Ja: Tak. A według Ciebie?
A: Każdy może robić co chce i być kim chce. Chłopiec może pomalować sobie paznokcie, jeśli chce. Czemu miałby nie móc? Ja nie łączę tego z niczym.
Wiem, że wiele razy pisałaś, że to absurd jak kobiety się malują, a gdyby to zaczęli robić również mężczyźni to byłoby jeszcze gorzej, ale mnie akurat podoba się taki pomysł. Moim zdaniem, żeby społeczeństwo zmądrzało i zaczęło szanować wolność wyboru nie wiążąc go z płcią, i kobiety i mężczyźni powinni przełamywać normy (z początku nieliczni, odważni). Mnie np. jest obojętne jak wyglądam, ale postawiłam sobie za cel oswajanie ludzi z tym, że kobieta nie musi wyglądać tak jak większości się wydaje, więc wybrałam krótkie włosy, brak makijażu, zawsze noszę spodnie. Gdybym była facetem i miała takie poglądy jakie mam, prawdopodobnie zapuściłabym włosy i zaczęła się malować 😀 Niby jest to tak samo zbędne i bezsensowne, ale przynajmniej facet może za pomocą makijażu zmienić świat na lepsze. Pokazać, że facet nie musi być maczo, nie musi podkreślać swojej odmienności od kobiet przez inny strój czy fryzurę.
I chodziła w sukienkach? Szczerze? Wątpię. O kobiety noszące się w sposób, który kiedyś był uznawany za męski, nie wzbudzają już większych emocji, o w drugą stronę to nie działa. Taki facet przez większość raczej uznany będzie za „wykolejeńca”.
Przez nierozumiejącą, oceniającą i przyzwyczajoną do kulturowych schematów i zaślepioną nimi większość – tak. Będzie. 🙂
PS: Nawet nie o sukienki chodzi. Rajstopy nie są wygodne nawet dla mas noszących je mimo wszystko Kobiet (co innego latem, jak można mieć gołe nogi).
Chodzi o schemat myślowy. Ograniczenia. Postawione fałszywie znaki równości. Zakazy i nakazy…
Społeczno-kulturowo-religijno-medialno-marketingowo-polityczne wpływy.
Jakie to mądre…
Dobrze tu widać, że dzieci nie rodzą się skażone uprzedzeniami, to my im to robimy, większość nieświadomie.
Ja byłam tak chowana – zakaz malowania paznokci, makijażu, strojenia się. Uszy zostały przebite kiedy poprosiłam o to mając 13 lat (mama przebiła później, jak zobaczyła, że mnie nie bolało :)). Generalnie byłam chowana w wielkiej pogardzie dla próżności. Jako dorosły człowiek zaczęłam eksperymentować, stroić się, pindrzyć – efekt tego wszystkiego jest taki, że jak mam ochotę się wystroić czy pomalować to to robię, ale nie mam parcia, że „muszę”. To jest chyba nienajgorsza droga 🙂
A co do panów to niektóre „kobiece” zachowania u mężczyzn wciąż wydają się… egzotyczne 😉 sama się czasem na kogoś zagapię chociaż nie uważam, żeby należało czegoś im zabraniać lub piętnować. Ta świadomość pomaga mi stopniowo pokonywać stereotypy, w których się wychowałam. Jestem pewna, że za jakiś czas przyzwyczaimy się do tego. Nie zapominajmy, że kiedy kobiety zaczęły nosić spodnie czy bikini to również nie przyjęły się one bez oporów, zwłaszcza ze strony konserwatystów 🙂 czasem chcemy zmienić świat w jeden dzień a tak się nie da.
Pozdrawiam!