„DÓBR” WYSTARCZY DLA WSZYSTKICH


Przedmiotów wyprodukowanych na Ziemi jest dużo!
Wystarczająco.
Starczyłoby na cały świat na pewien czas – z ewentualną niewielką produkcją niektórych potrzeb w celu uzupełnienia.

Prawdziwy STOP.

Jedzenia też jest wystarczająco i również można by mądrze się nim dzielić.
Pod tym względem – jesteśmy bezpieczni.

Możemy bez problemu wykarmić całą ludzkość!!!

TEGO, CO FUNDAMENTALNE – WYSTARCZY DLA WSZYSTKICH

 Gdybyśmy wymieniali się tym co jest – zatrzymalibyśmy konsumpcjonizm i zbędna produkcję.
Wszelkie zbędne i szkodliwe ruchy.
W ogóle żylibyśmy na mniejszej spinie i byli mniej zależni od kasy.

Tak powinien działać cały świat, ale do tego trzeba zrozumienia i poczucia tego jako oczywistość na takim poziomie, by chcieć przekształcić sposób funkcjonowania na taki, w którym więcej się wymieniamy, działamy społecznie, a mniej jesteśmy odizolowani.

Działanie społeczne nie oznaczałoby wcale „zamachu” na nasz „czas wolny”, tylko zmianę funkcjonowania, w którym np, dwa dni pracy poświęcamy na działania wspierające i społeczne, które najbardziej czujemy i które również powinny być zorganizowane.

To byłaby nawet zdrowa odskocznia…

Gdyby tak urządzić świat, że wykorzystujemy maksymalnie to co już wyprodukowaliśmy, wymieniamy się znacznie bardziej niż kupujemy nowe, widzimy siebie nawzajem i nie działamy bezmyślnie, dbamy o siebie samych, siebie nawzajem, inne Istoty, środowisko i otoczenie – Istoty przeszłyby doświadczenie jakiego jeszcze nie było.

Iście mistyczne doznanie dla ludzi 🙂
Wzajemna, globalna współpraca, zmiana świadomości, zejście z trybu egocentrycznej konsumpcji i wejście na tryb globalnego połączenia, widzenia wspólnych (oczywistych!) celów, szans, sensu, podjęcie wyzwania i troskliwe zaopiekowanie się Wszystkim Co Jest na Planecie Ziemia
, na co mamy wpływ…

Tylko wielu tego nie chce albo nie wie, że tak można.
Wielu też nie rozumie, że tak się powinno, bo to i tak jedyna droga na świadome, a nie przypadkowe (spowodowane przez Naturę) zatrzymanie absurdu i gonitwy w stronę przepaści.

Nie mam też na myśli rozdawnictwa, w którym część Osób nie jest w nic zaangażowana i uważa, że jej się „należy” i chce jedynie korzystać i być obsługiwana.
Ci, którzy chcieliby tylko korzystać nie dając nic w zamian – niech się „nie bawią” z zaangażowanymi i nie biorą w pewnych rzeczach udziału.
To naturalna konsekwencja, skutek decyzji i działań. Skoro nie biorą udziału, bo nie są zaangażowani – to ich wybór.
To napomnienie o osobach z podejściem pasożytniczym – odnosi się co chwili obecnej, w której faktycznie nie brakuje osób, które wolałyby być wyłącznie lub głownie obsługiwane.
A wizja dotyczy sytuacji zrozumienia, zmiany świadomości, w których takie postawy będą marginalne lub znikną całkiem.
To jest możliwe. 🙂

Mamy wpływ na ewolucję człowieka, choć niestety masowo Ludzie to wypierają, bo wygodniej nie brać za nią odpowiedzialności.
Kształtując siebie, swoje postawy, podejmując decyzje i wybierając wpływamy na to, jak się zmieniamy i w jakim kierunku idzie nasza transformacja.

Przydałoby się zatem szybkie „ocknięcie się” z letargu wielu ludzi i zaprzestanie szukania rozwiązań na zewnątrz (natura, bóg, uwarunkowania kulturowe, wychowanie) i pełne wzięcie odpowiedzialności za to, jak działamy, co promujemy, co współtworzymy.

Szkoda, że niektóre rzeczy nie dzieją się po prostu dlatego, że są oczywiste (tak byłoby optymalnie i cudownie), tylko dzieją się powoli i ewolucyjnie i niestety często pod wpływem mocnych zdarzeń, jak wojny, kataklizmy, pandemie. Ludzie nawet wtedy się globalnie nie budzą, tylko na chwilę lekko trzeźwieją, a po zakończeniu sytuacji znów zasypiają i wchodzą w stare tryby…
Siedzenie w uśpieniu i powielanie tych samych mechanizmów, bez uważności, czujności i zauważania detali na każdym kroku sprawia, że automatycznie powielamy te same zachowania, one mają te same skutki i do znudzenia (i kolejnej tragedii) odtwarzamy tę samą płytę.
Kółko się zamyka.
Ślimacze tępo rozwoju – nie ujmując Ślimakom i bez docinki dla nich.

Bezpieczniej i milej byłoby po prostu działać, niż działać po gorzkim kopie w dupę, w dodatku po raz tysięczny tym samym.
Czasem trudne, ale w kontekście zdarzeń na świecie i źle poukładanych klocków – to jednak rażące oczywistości, że lepiej działać mądrze, odważnie, zdecydowaniem konsekwentnie, asertywnie i po to, by poprawiać sytuację,

I inaczej niż dotąd – bardziej dla wspólnej idei.

Tu wielu boli, bo nauczyli się być w tym, co znają – nawet jeśli jest to absurdalne i szkodliwe.
Wygodnictwo i nawyki są silnymi aspektami życia, nie pomaga też mechanizm odrzucania nowego, strach przed wyjściem ze strefy przyzwyczajeń i automatyczna niechęć do zmian
i pewnych postaw, które na początku mogłyby wydawać się wielu mniej wygodne, bo wymagałaby od nich większej trzeźwości, świadomości, zaangażowania i wzięcia odpowiedzialności za siebie.

Można i warto działać nie z powodu narzuconych reguł, a z powodu wewnętrznego przekonania, ze coś ma sens, jest możliwe i powinno zaistnieć.
To inna motywacja,
Wewnętrzna, nie zewnętrzna.

Gdybyśmy rytm tego pędu wymiany, jaki mamy teraz oddając rzeczy tylko dlatego, że są komuś potrzebne utrzymali na stałe – byłoby to spore spowolnienie tego absurdu złożonego z zależności napędzania machiny sprzedaży i kupna wbrew logice.

Wystarczy starać się nie szkodzić (i faktycznie nie szkodzić),  współpracować, być czujnym, uważnym i świadomym jakie skutki mają działania, nie namnażać się w sposób niekontrolowany,  wykorzystywać mądrze to, co mamy. 

 Pomylenie jakie jest obecnie w świecie ludzi moglibyśmy zatrzymać całkowicie
i zmienić w harmonię i przyjazną wersję
w czasie życia jednego pokolenia!!!

Gdyby działała duża grupa przytomnych Ludzi, którzy wiedzą, co się dzieje i rozumieją jak temu zapobiec…
Gdyby tak Ludziom się poprzestawiało głowach i się obudzili iz obaczyli, ze można inaczej.
Obok zależności od pieniądza i chęci napychania sobie rękawów czymś, co do nas nie należy i nigdy nie należało.
Pędem, pychą, próżnością, bezmyślnością – które nas gubią

Świadomość, ze można by zatrzymać absurd tego świata i przeprogramować założenia w czasie jednego pokolenia – z jednej strony mnie boli, z drugiej napawa nadzieją.
Boli, bo wiem, ze świadomi, mądrzy, etyczni i zaangażowani Ludzie mogliby wszystko naprawić i posprzątać w ciągu swojego życia, a to się nie dzieje, bo jest ich zbyt mało.
Napawa nadzieją, bo wiem, że jest to możliwe i nie wszystko stracone. Jest możliwość, żeby Ludzie się przeprogramowali i zmienili.

Dopóki będziemy trzymać się nogami i rękoma obecnego stanu rzeczy, gdzie udajemy, że to co gdzie indziej nie ma na nas wpływu –
dotąd będziemy odtwarzać te same scenariusze.

Żeby zacząć zmianę musimy wyjść trochę poza „znane schematy”, opuścić strefę pseudo-komfortu, która w istocie jest strefą przyzwyczajeń.
Komfort jest pozorny i wynika z fałszywego poczucia bezpieczeństwa w regułach które znamy i do których jesteśmy przyzwyczajeni, pomimo tego, że widać gołym okiem, że obecny rytm i sposób funkcjonowania ludzkiego gatunku jest destrukcyjny.

Tylko połączenie i akceptacja różnorodności sprawi, że przestaniemy żyć podzieleni i odizolowani.

To logiczne.

Pozdrowienia.
Obserwatorka / Ewa Michalik-Kardaś

2 komentarze

  1. Dokładnie o tym samym pomyślałam. Gdyby ludzie zamiast pustych traktatów, modlitw o cud, regulacji (na papierze, które realnie nic nie zmieniają w życiu) zaczęli po prostu działać. I zacząć od siebie.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *