W miłości partnerskiej ważne są dla mnie przyjaźń, zbliżone postrzeganie i chęć bycia razem. Wybór.
Przyjaźń jest jedną z podstaw, bo pozwala czuć się ze sobą swobodnie I dobrze. Jeśli traktujemy Kogoś jak przyjaciela zwykle dzielimy się z tym kimś prawdziwymi nami.
Bez udawania, grania ról, prawdziwie, bez wstydu.
Zbliżone postrzeganie i postawy pozwalają nadawać na zbliżonych falach. Ludzie o mocno odmiennym sposobie patrzenia i postrzegania w wielkim zakresie będą obok siebie, czasem w opozycji do poglądów partnera, co nie ułatwia ani wychowania Dzieci, bo można zawierać sprzeczne przekazy, ani nie sprawia poczucia solidarności i bycia zrozumianym.
Chęć bycia razem to świadomy wybór. Największa siła, zależna od tego co chcemy i postanowimy osiągnąć i jak czujemy temat.
Jeśli wybieram miłość, dobrą relację, przyjaźń, bliskość i zaczynam od siebie, to taką przestrzeń tworzę, co daje szansę współtworzyć ją z zaangażowanym partnerem.
Gdy poznałam Piotrka po latach związków, które nie miały szansy wypalić, miałam na kartce wypisane cechy, które powinien mieć potencjalny partner.Już na pierwszym spotkaniu, gdy poruszyłam tematy dla mnie ważne (a przez większość społeczeństwa traktowane dość stereotypowo), wiedziałam, że warto kontynuować. Wielkiej miłości i zakochania na początku z mojej strony nie było.
Przyszły później…
Wypracowane. Prawdziwe. Pełne.
Na przestrzeni 13 lat jakie jesteśmy razem pracowaliśmy nad wieloma rzeczami.
Także nad tym, by się trochę od siebie odkleić, bo chodziliśmy za rękę, jak siedzieliśmy to trzymaliśmy się za rękę i pracowaliśmy przez pewien czas w jednym pokoju w firmie, więc jeździliśmy do pracy i wracaliśmy z niej także razem. Wyskakiwaliśmy sobie z szafy… I złapaliśmy kilka nawyków, które mnie przytłoczyły, bo choć jestem czuła i lubię bliskość, cenię też chwile i przestrzeń „tylko moją”.
Wypracowaliśmy to. Uczyliśmy się słuchać siebie i swoich potrzeb. Ciągle się uczymy, bo przecież się zmieniamy i nasze potrzeby ewoluują również. I mamy to.
Miłość i osobę, z którą chcemy być, z którą tworzymy cudowną rodzinę i z którą mamy cudowną córkę.
I pomimo, że mój umysł czasem nawykowo wyszukuje tego, czego Nam brak – nie brak Nam niczego.
To takie cudowne w tym sztucznym świecie płytkich relacji. Prawdziwa rodzina a nie ,,mama, tata i dziecko/dzieci” a… każde osobno bo nie rozumie drugiego tak naprawdę. I ma dziwne oczekiwania i widzi zestaw usług a nie osobę. Fajnie patrzeć na takich ludzi, takich normalnych 🙂
Dziękuję. 🙂
Sporo we mnie „wariactwa”, ale tak – w pewnych ważnych kwestiach czuję się mocno „normalna” 😉